Ostatnio kiedy jestem sama w domu zastanawiam się, po co tak w zasadzie siedzę w pracy, która absolutnie mnie nie rozwija. A nawet odwrotnie ? zamiast mnie rozwijać wpędza mnie w poczucie, że dzieje się ze mną jakoś gorzej. Gdy przecież kończę pisać wszystkie banalne teksty, które prowokują u mnie odruch wymiotny, to powinnam mieć świadomość tego, że dalsza część dnia upłynie pod wezwaniem tępego oglądania komputera. Choćbym chciała się uczyć to i tak nie mogę, bo boli mnie głowa, zmęczona idiotycznymi zadaniami. Jest jeszcze coś ? coraz bardziej męczą mi się oczy i coraz częściej wrzucam w wyszukiwarkę frazę: okulary białystok. Trudno się temu dziwić, skoro muszę siedzieć przed laptopem parę godzin dziennie, w tym samym czasie wrzucając mózg na niebezpiecznie szybkie obroty. To rzecz jasna rodzi typową frustrację, bo normalny osobnik dotkliwie odczuwa umiejscowienie w beznadziejnym punkcie i opóźnianie w rozwoju. Tyle tylko, że zmiany są często niemożliwe albo chociaż zadziwiająco cieżkie.
↧